Holenderski bańka na rynku cebul tulipanów
Czym była bańka na holenderskim rynku cebulek tulipanów?
Holenderska bańka na rynku cebulek tulipanów, znana również jako „tulipmania”, była jedną z najsłynniejszych baniek i krachów wszech czasów. Miało to miejsce w Holandii od początku do połowy XVI wieku, kiedy spekulacje doprowadziły do skrajnych wartości cebulek tulipanów. W szczytowym momencie rynku najrzadsze cebulki tulipanów były sprzedawane nawet za sześciokrotność rocznej pensji przeciętnego człowieka.
Dziś tulipmania służy jako przypowieść o pułapkach, do których może doprowadzić nadmierna chciwość i spekulacje.
Historia bańki holenderskiego rynku cebul tulipanów
Tulipany po raz pierwszy pojawiły się w Europie w XVI wieku, przybywając szlakami handlowymi przypraw, które nadawały poczucie egzotyki tym importowanym kwiatom, które wyglądały jak żaden inny kwiat rodzimy na kontynencie. Nic więc dziwnego, że tulipany stały się przedmiotem luksusowym przeznaczonym dla ogrodów zamożnych: według The Library of Economics and Liberty „brak kolekcji [tulipanów] uchodził za dowód złego gustu u każdego szczęściarza. ]”.
Po zamożności kupieckie klasy średnie społeczeństwa holenderskiego (które nie istniały w tak rozwiniętej formie w innych częściach Europy w tym czasie) starały się naśladować swoich zamożniejszych sąsiadów, a także domagały się tulipanów. Początkowo był to przedmiot statusowy, który został kupiony właśnie dlatego, że był drogi.
Ale w tym samym czasie tulipany były znane z tego, że są bardzo kruche i bez starannej uprawy łatwo umierały. Na początku XVII wieku profesjonalni hodowcy tulipanów zaczęli udoskonalać techniki uprawy i produkcji kwiatów lokalnie, tworząc kwitnący sektor biznesowy, który przetrwał do dziś.
Według Smithsonian Magazine Holendrzy dowiedzieli się, że tulipany mogą rosnąć z nasion lub pąków, które wyrosły na macierzystej cebulce. Cebula, która wyrosła z nasion, potrzebowałaby 7-12 lat, zanim zakwitła, ale sama cebula może zakwitnąć już w następnym roku. Tak zwane „połamane cebulki” były rodzajem tulipana z pasiastym, wielokolorowym wzorem, a nie jednolitym kolorem, który wyewoluował ze szczepu wirusa mozaiki. Ta odmiana była katalizatorem powodującym rosnący popyt na rzadkie, „zepsute” tulipany, co ostatecznie doprowadziło do wysokiej ceny rynkowej.
W 1634 roku przez Holandię ogarnęła tulipmania. The Library of Economics and Liberty pisze: „Wściekłość wśród Holendrów na posiadanie [cebul tulipanów] była tak wielka, że zaniedbano zwykły przemysł w kraju, a ludność, nawet do najniższych grup społecznych, zajęła się handlem tulipanami”.
Pojedyncza żarówka może być warta nawet 4000, a nawet 5500 florenów – ponieważ floreny 1630 były złotymi monetami o niepewnej wadze i jakości, trudno jest dokładnie oszacować dzisiejszą wartość w dolarach, ale Mackay daje nam pewne punkty odniesienia : m.in. 4 tusze piwa kosztują 32 florenów. To około 1008 galonów piwa lub 65 beczek piwa. Beczka piwa Coors Light kosztuje około 90 USD, a więc 4 beczki piwa ≈ 4850 USD i 1 floren ≈ 150 USD. Oznacza to, że najlepsze tulipany kosztują w dzisiejszych pieniądzach ponad 750 000 USD (ale przy wielu żarówkach handlujących w przedziale 50 000 - 150 000 USD). Do 1636 r. zapotrzebowanie na handel tulipanami było tak duże, że na giełdzie w Amsterdamie,. w Rotterdamie, Haarlemie i innych miastach powstały regularne targi do ich sprzedaży .
W tym czasie do akcji włączyli się zawodowi handlowcy („ pracownicy giełdowi ”) i wszyscy zdawali się zarabiać na posiadaniu niektórych z tych rzadkich żarówek. Rzeczywiście wydawało się wtedy, że cena może tylko wzrosnąć; że „pasja do tulipanów będzie trwała wiecznie”. Ludzie zaczęli kupować tulipany z dźwignią, korzystając z kontraktów na instrumenty pochodne z depozytem zabezpieczającym, aby kupić więcej, niż mogli sobie pozwolić. Ale tak szybko, jak się zaczęło, pewność siebie zniknęła. Pod koniec 1637 roku ceny zaczęły spadać i nigdy nie oglądały się za siebie.
Duża część tego gwałtownego spadku była spowodowana faktem, że ludzie kupowali żarówki na kredyt, mając nadzieję na spłatę kredytów, gdy sprzedali je z zyskiem. Ale kiedy ceny zaczęły spadać, posiadacze byli zmuszeni do likwidacji — sprzedaży swoich żarówek za wszelką cenę i ogłoszenia bankructwa w tym procesie. Smithsonian Magazine rzeczywiście zauważa, że „[h]setki, które kilka miesięcy wcześniej zaczęły wątpić, że istnieje coś takiego jak bieda na ziemi, nagle znalazły się w posiadaniu kilku żarówek, których nikt nie kupi, " nawet po cenach jednej czwartej tego, co zapłacili. Do 1638 r. ceny cebulek tulipanów powróciły do poziomu, z którego pochodziły.
Bańka pęka
Pod koniec 1637 bańka pękła. Nabywcy ogłosili, że nie są w stanie zapłacić uzgodnionej wcześniej wysokiej ceny za żarówki i rynek się załamał. Chociaż nie było to zdarzenie dewastujące dla gospodarki narodowej, podkopało oczekiwania społeczne. Wydarzenie zniszczyło relacje zbudowane na zaufaniu oraz chęci i zdolności ludzi do zapłaty.
Według Smithsonian holenderscy kalwiniści namalowali przesadną scenę ekonomicznej ruiny, ponieważ obawiali się, że napędzany tulipanami boom konsumpcjonistyczny doprowadzi do rozkładu społecznego. Utrzymywali, że tak wielkie bogactwo jest bezbożne, a wiara pozostaje do dziś.
Przykłady ekstremalnych zakupów w świecie rzeczywistym
Obsesja na punkcie tulipanów – określana jako „ Tulipmania ” – od pokoleń przyciąga publiczną wyobraźnię i była tematem kilku książek, w tym powieści Deborah Moggach zatytułowanej Tulipan Fever. Według popularnej legendy szał tulipanów ogarnął wszystkie poziomy społeczeństwa holenderskiego w latach 30. XVII wieku. Szkocki dziennikarz Charles Mackay w swojej słynnej książce z 1841 r. Pamiętniki nadzwyczajnych urojeń ludowych i szaleństwa tłumów napisał, że „najbogatsi kupcy najbiedniejszych kominiarzy rzucili się do walki z tulipanami, kupując cebulki po wysokich cenach i sprzedając je na jeszcze więcej."
Holenderscy spekulanci wydali niewiarygodne ilości pieniędzy na te cebulki, ale produkowali kwiaty tylko przez tydzień – wiele firm utworzyło wyłącznie w celu handlu tulipanami. Jednak handel osiągnął szczyt pod koniec lat 30. XVII wieku.
W XVII wieku holenderską walutą był gulden, który poprzedzał wprowadzenie euro. U szczytu bańki tulipany sprzedawano za około 10 000 guldenów. W latach 30. XVII wieku cena 10.000 guldenów odpowiadała mniej więcej wartości rezydencji nad Kanałem Grande w Amsterdamie.
Czy holenderska tulipomania naprawdę istniała?
W roku 1841 autor Charles Mackay opublikował swoją klasyczną analizę Extraordinary Popular Delusions and the Madness of Crowds. Między innymi Mackay (który nigdy nie mieszkał w Holandii ani nie odwiedzał Holandii) dokumentuje bańki cen aktywów – Mississippi Scheme, Bańka Morza Południowego i tulipmania XVII wieku. To dzięki krótkiemu rozdziałowi Mackay'a na ten temat został on spopularyzowany jako paradygmat bańki aktywów.
Mackay twierdzi, że poszukiwane cebulki o szczególnej rzadkości i pięknie sprzedawały się za sześciocyfrowe w dzisiejszych dolarach, ale tak naprawdę niewiele jest dowodów na to, że mania była tak powszechna, jak donoszono. Ekonomista polityczny Peter Garber w latach 80. opublikował artykuł naukowy na temat tulipmanii. Po pierwsze, zauważa, że tulipany nie są osamotnione w swoim błyskawicznym wzroście: „niewielka ilość … cebulek lilii została niedawno sprzedana za 1 milion guldenów (480 000 dolarów po kursie wymiany z 1987 r.)”, co pokazuje, że nawet we współczesnym świecie kwiaty mogą mają bardzo wysokie ceny.
Dodatkowo, ze względu na czas w uprawie tulipanów, zawsze istniało kilka lat opóźnienia między presją popytu a podażą. W normalnych warunkach nie stanowiło to problemu, ponieważ przyszłą konsumpcję kontraktowano na rok lub więcej z góry. Ponieważ wzrost cen w 1630 roku nastąpił tak szybko i po zasadzeniu cebulek, hodowcy nie mieliby możliwości zwiększenia produkcji w odpowiedzi na cenę.
Ekonomista Earl Thompson ustalił, że z powodu tego rodzaju opóźnień w produkcji oraz faktu, że plantatorzy zawarli prawne umowy sprzedaży tulipanów w późniejszym terminie (podobne do kontraktów terminowych), które były rygorystycznie egzekwowane przez rząd holenderski, ceny wzrosły z prostego faktu, że dostawcy nie byli w stanie zaspokoić całego popytu. Rzeczywiście rzeczywista sprzedaż nowych cebulek tulipanów utrzymywała się na normalnym poziomie przez cały okres. Tym samym Thompson doszedł do wniosku, że „mania” była racjonalną odpowiedzią na żądania zawarte w zobowiązaniach umownych.
Wykorzystując dane na temat konkretnych wypłat obecnych w kontraktach, Thompson argumentował, że „ceny kontraktowe na cebulki tulipana były ściśle dopasowane do tego, co dyktowałby racjonalny model ekonomiczny… Ceny kontraktowe tulipanów przed, w trakcie i po ‘tulipmanii’ wydają się zapewniać niezwykłą ilustracja „wydajności rynku”. Rzeczywiście, do 1638 r. produkcja tulipanów wzrosła, dostosowując się do wcześniejszego popytu, który do tego czasu już zmalał, tworząc nadpodaż na rynku, dodatkowo obniżając ceny.
Historyk Anne Goldgar również pisała o manii tulipanów i zgadza się z Thompsonem, poddając w wątpliwość jej „bąbelkowatość”. Goldgar twierdzi, że chociaż tulipanomania nie stanowiła bańki ekonomicznej ani spekulacyjnej, była jednak traumatyczna dla Holendrów z innych powodów. "Mimo że kryzys finansowy dotknął bardzo niewielu, szok tulipmanii był znaczny."
W rzeczywistości Goldgar dalej twierdzi, że „Bańka Tulipanów” wcale nie była manią (chociaż kilka osób zapłaciło bardzo wysokie ceny za kilka bardzo rzadkich cebulek, a kilka osób również straciło dużo pieniędzy). Zamiast tego historia została włączona do publicznego dyskursu jako lekcja moralna, że chciwość jest zła, a pogoń za cenami może być niebezpieczna. Stała się bajką o moralności i rynkach, przywoływaną jako przypomnienie, że to, co idzie w górę, musi spaść. Co więcej, Kościół uczepił się tej opowieści jako ostrzeżenia przed grzechami chciwości i skąpstwa; stała się nie tylko przypowieścią kulturową, ale także religijnym apologiem.
##Przegląd najważniejszych wydarzeń
Najnowsze badania kwestionują rozmiary tulipmanii, sugerując, że mogła być ona przesadzona jako przypowieść o chciwości i nadmiarze.
U szczytu bańki tulipany sprzedano za około 10 000 guldenów, równą wartości rezydencji nad Kanałem Grande w Amsterdamie.
Holenderska bańka na rynku cebulek tulipanów była jedną z najsłynniejszych baniek aktywów i krachów wszech czasów.
Tulipany zostały sprowadzone do Holandii w 1593 roku, a bańka pojawiła się głównie w latach 1634-1637.